Ogrody pejzażowe – dziś perły stolicy, kiedyś moda uważana za ekstrawagancję

„Przywidziało się panu z natury brać wzory:
Kazał pokopać wilcze jamy, lisie nory,
Drzewo zwalać umyślnie, siać chwasty i zielska…
Miała to fantazyja być niby angielska” – kpił z mody na wymyślne projekty parków krajobrazowych Franciszek Zabłocki w swoim „Fircyku w zalotach”.
A refleksja Ignacego Kraszewskiego na temat manii zakładania ogrodów pejzażowych była jeszcze bardziej krytyczna:
„Jedną z fantazyj wieku stały się te kosztowne krajobrazy
Arkadii pod Sochaczewem i ruin rzymskich na piaskach Polesia.
Ks. Czartoryscy stworzyli Puławy i Powązki, ks. podkomorzy nie
chcąc im ustąpić wyprawiał szaleństwa na Solcu, kopiąc pieczary
i na wyspach zaprowadzając małp kolonie. Panie Kochanku zakładał
morze w Nieświeżu.
Takim oszalałym parkomanem był Borch, wojewoda bełski, którego sławny był Jardin moral et embléma tique w Warklanach. Były w nim przybytki poświęcone przyjaźni, małżeństwu, śmierci…, był ołtarz wieczności, świątynia prawdziwej sławy,
a między popiersiami sławnych mężów obok Sobieskiego Borch,
przy Koperniku Borch, przy Kromerze Borch itd….”

Ilustracją do wpisu jest fragment obrazu Bernarda Bellotta zwanego Canalettem, „Pałac w Wilanowie od strony południowej” znajdujący się w stałej kolekcji Zamku Królewskiego w Warszawie.
#Canaletto#Bellotto#flaneur#okonasztukę
Treść powstała dzięki współfinansowaniu ze strony m.st. Warszawy w ramach projektu “Canaletto.online, sztuka łączy”.